sobota, 17 marca 2012

Szargon rozdział 16

Sara upadła na ziemię. Miza podeszła z szyderczym uśmiechem do niej i powiedziała.
-Wstawaj! Już się poddajesz? A nie mówiłam, żebyś od razu się poddała nie miałabyś tylu siniaków.
Sara z trudem się poniosła. To była prawda walka ją wyczerpała.  Podczas tej bijatyki znalazły się gdzieś na końcu lasu. Wtedy kobieta stuknęła nogą o ziemię i Sara padła na drzewo które przywiązało ją do siebie gałęziami.
-Myślałam, że...
-Że tylko ty-przerwała jaj Miza.-władasz czterema żywiołami? Powiem ci sekret.- przybliżyła się do jej ucha.-Ja jestem prawowitą potomkinią zmarłej królowej.- Odsunęła się i powiedziała głośniej.- I to ja powinnam zostać prawowitą władczynią Wioski czterech żywiołów. U miałam panować tylko nad wodą, ale to mi nie wystarczyło. Więc miałam prawo się nauczyć opanowania całej reszty tych mocy. 
Miza podniosła rękę a z płomieni powstałych na jej dłoni ukształtowała sztylet. Już chciała go wbić prosto w bok Sary kiedy coś odrzuciło ją do tyłu.
Upadła na ziemię, a Sarę objęła jakaś ciepła i delikatna ręka. Nie widziała twarzy, bo była zakryta cieniem drzew. Jednak po budowie ciała dowiedziała się, że jest to mężczyzna. Miała na sobie letnią koszulkę z jakiejś dziwnej tkaniny i spodnie jak u biedaka poszarpane u dołu nogawek. Stopy miał bose i to właśnie w niem Sara wzięła za oznakę tego, że jest po jej stronie.
Nie zauważając niczego rozpylił coś nad głową Miz która jeszcze się nie podniosła jakiś proszek. Po paru sekundach ta leżała na ziemi i się nie ruszała.
Postać złapała ją w pasie i podniosła do góry, po czym podskoczyła wysoko ponad drzewami i wtedy w blasku księżyca zauważyła jego twarz. Drobna twarz pasowała jak ulał do jego reszty ciała. Jego brązowe włosy trochę dłuższe niż u Sebastiana otaczały jego głowę podkreślając idealny owal. Nic nie powiedział przez pierwszą minutę, a jego szmaragdowe oczy wbijały się w przestrzeń gdzieś za nią.
Po pewnym czasie w końcu coś zdołał wyjąkać.
-Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek cię jeszcze zobaczę przez taki długi czas...-zamyślił się po czym się otrząsną i sprawiał wrażenie jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego co mówi.- Wybacz królowo ja...
Nie dała mu dokończyć.
-Kim jesteś?
Spytała ostrożnie jakby bała się odpowiedzi.
-Ja jestem strażnikiem panem wiatru. Kiedy zauważyłem, że coś się dzieje w tej okolicy od razu ruszyłem by zobaczyć co się tam dzieję.
-Powiedz mi kim jesteś na prawdę.
Mężczyzna spuścił głowę i zebrał się na całą swoja odwagę jaką miał.
-Ja...ja. Nazywam się Szargon. Tak jak już wspominałem jestem władcą wiatru.
Sara uśmiechnęła się miło do niego. Uśmiech był wymuszony bo wiedziała, że jeszcze coś przed nią ukrywa.
-Dobrze-powiedziała-jestem...
Nie dokończyła, bo mężczyzna jej przerwał.
-Wiem kim jesteś. -Przystopował.- jesteś Sara następczyni tronu w naszej wiosce.
Po czym zgiął się w pół na znak ukłonu. Wytrwał w tej pozycji jakieś trzydzieści sekund, a Sara już nie mogła wytrzymać. Położyła rękę na jego ramieniu i wymamrotała.
-Proszę...  starczy.. już już starczy.
-Ależ księżniczko.
-Proszę.
Mężczyzna skiną głową na znak zrozumienie po czym powiedział.
-Zabiorę cię do Wioski twoi ludzie cię opatrzą.
-Ale Katy i Sebastian to znacz Ri oni...
-Ranna im się nie przydasz księżniczko. Złap mnie za rękę pofruniesz ze mną.
-Pofrunę?
Przecież jestem panem wiatru zapomniałaś.-Uśmiechną się do niej kusząco.-A i jeśli pozwolisz... Widzę, że za bardzo nie lubisz jak się tobie kłaniają.
-Tak nie lubię tego zbytnio.
-Musisz się do tego przyzwyczaić, bo w Wiosce każdy będzie to robił bez wyjątku.
Chwycił ja za rękę i podskoczył do góry. Sara poczuła wiatr w włosach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz