czwartek, 1 marca 2012

Co tu robisz? ( wiem rozdział długi i trochę akapity mogą się mylić)


Po powrocie do domu Sara zdjeła plecak w przed pokojui weszła do kuchni. Tam spotkała mamę. Kobieta stała przy blacie przed oknem i widać było jak rozmyślał. Sarze zrobiło się trochę gupio, że mama nie wie, iż córka tam stoi. Cofneła się do drzwi i otworzyła je ponownie. Tym razem zamkneła je trochę głośniej, aby mama wiedziała, że już wruciła ze szkoły. Marion wyrwała się gwałownie z myśli i spojrzała na wchodzącą  do kuchni Sarę. Podeszła do niej z uśmiechem i pocałowała w czoło. Chwile potem podeszła do zlewu i zaczeła pomywać. Zmywając zwruciła się do córki.
-Witaj córciu jak tam dzień w szkole?
-No... wimiarę. Zadali nam tyle zadań, że ja cie nie mogę.
Na twarzy Sary powstał niechetny grymas. Tak naprawde nie miała tyle do odrabiania, ale chciała mieć spokuj w pokoju, a tylko tak mogła go mieć. Bo mogła siedzieć gdzie chce i do kiedy z kim, ale najpierw musi odrobić lekcje.
-No to sporo pracy zabierz się do roboty.
-Jesli pozwolisz to najpierw zjem.
Puściła oko do mamy i zajrzała do lodówki. Wyjela sobie wczorajsza sałatkę i usiadła na krzesle na przeciwko Marion. Jadła powoli i bez chęci, trzymania widelca była za bardzo zmęczona. Zanim zjadła był juz prawi wieczór. Spojrzała na mamę. Po paru minutach ciszy stwierdziła, że mamę coś trapi. Z drżącym głosem spyała.
-Mamo? co jest? jesteś jakaś taka przybita.
-Sara chciałam ci powiedziec wiecorem, ale skoro już to...-zatrzymała się.-jutro wyjeżdżam do Trikot na tydzień. Muszę to wzywiązku z praca ja...
-Spokojnie mamo rozumiem.-powiedziała Sara nie kryjąc smuku. Wiedziała, że mama często wyjeżdża z tego względu.-Kocham cię.
Podeszła do mamy i przytuliła się do niej.
-Ja ciebie też.-Powiedziała i odwznajemniła uścisk.-Przepraszam, że znowu będe tak daleko od ciebie.
-Spokojnie roumiem.
Powiedziała i poszła po plecak, a następnie skierowała się ku pokojowi. Weszła po schodach i nacisneła klamkę od drzwi. Kiedy weszła do pomieszczenia ogarneła ją żeskość wieczoru. Natychmiast spojrzała w strone okna. Było otwarte. ,,Nie przypominam sobie, abym otwierała okno.-pomyslała jeszcze chwilę i stwierdziła.-Pewnie mama otworzyła je jak wróciła z pracy''. Podeszła i zamkneła je. Zrzuciła plecaka na podłogę przy biórku i usiadła na krześle przy toaletce. Spojrzała w lustro. ,,Nie mam ochoty dzisiaj już na nic''. Patrząc tak w swoje nędzne odbicie stwierdziła, że potrzebuje trochę rytmu i włączyła muzykę. Zamiast odrabiać zadanie z bioloi staneła na środku pokoju i w rytm muzyki zaczeła tańczyć. Taniec Sary zawsze się wyróżniał. Kochała to i tak jak jej nauczycielka tańca z młodych lat mówiła, że ona nie tańczy tylko całym ciałem, ale i całą duszą. Rytm piosenki zawsze ją uspokajał. Taniec sary był bardzo wyrazisty. Zawsze się starała tańczyc to o czym mówi piosenka i zawsze w miare wychodziło. Zanim spostrzegła na zegarze zrobiło się z ósmej wpół do dziesiątej. Wyciszyła troche piosekę i wzieła swoje rzeczy do spania. Poszła pod prysznic i zafundowała sobie zimną kąpiel. Kiedy wróciła w pokoju rozbrzmiewała jej ukochana piosenka. W głowie sobie nuciła tekst. Piosenka mówiła o dziewczynie, udowadnia, że kilka chwil jej życia mogło przeważyć na wszystkim. Kilka chwil jej życia było najlepszymi i najgorszymi chwilami. Piosenka uczyła tego, iż trzeba się cieszyć każda chwilą bez wyjątku. Sarę zawsze uspokajała ta piosenka i dawała jej do myślenia. Położyła się wygodnie na łużku zgasiła światło i poszła spać. Przez pierwszą godzinę nie mogła zasnąć, bo myslała tylko o tym jak Sebastian zareagował na Timiego na rwaniku. Drugą zaś na mysleniu jak to Timi ją pocałował i pełna wdzięczności podziękowała w myslach Sebastianowi za chwilę otuchy. Po tych wszystkich rozmyślaniach zrobiła się senna i w końcu pełna na myśleń zasneła.

Następnego dnia cisza w domu, aż raziła w uszy. Sara zeszła na dół i zapukała do pokoju mamy. Nikt nie odpowiedział. Weszła do  pokoju i zobaczyła starannie pościelone, duże łóżko. Wydawało jej się to trochę dziwne, ale kiedy weszła do kuchni zobaczyła, że na stole leży biała kartka z nabazgranym tekstem. Podeszła otworzyła kartkę i przeczytała.
,,Córciu bardzo przepraszam, że się nie porzegnałam osobiście, ale tak słodko spałaś nie miałam zamiaru ciebie budzić. Wczoraj wieczorem zadzwonił do mnie prezes i powiedział, że muszę wylecieć dużo wcześniej. Mam nadzieję, że sobie poradzisz. W mojej szufladce koło łużka znajdziesz pieniądze na jedzenie i na inne rzeczy. Kocham cię i całuję. Mama.''
Cała Marion nigdy nie umiała się żegnać.Wyjżała przez okno i zamysliła się. Z tego stanu wyrwał ją dzwonek do drzwi. Podbieła do holu gdzie przejrzała się w lustrze i szybko przeczesała włosy palcami. To i tak bez wyjatku, bo przed chwilą wstała z łużka i wyglądała fatalnie. Wyjrzała przez judasza i stwierdział, że za drzwiami stoi Sebastian.
-Co tu robisz tak wcześnie? mamy dopiero na półdo dziesiąta.
-Wiem, ale chciałem cię poinformować.
-Oczym...?
Zapytała z zmartwieniem w głosie.
-Istota, która sprzeciwiła sie twoim żądą nagle znikła. Przypuszczamy, że szykuje już atak na ciebie. Dlatego przez jakiś czas jesteś skazana na mnie. Muszę być przy tobie jak najczęściej i jak najdłużej sie da.
-Trochę mnie przeraziłeś.
Powiedziała patrząc na niego spog powiek. Teraz kiedy zobaczyła go wczesnym rankiem oświetlonego przez światło poranka czuła jak do policzów napływa jej krew i zaczyna się rumienić.
-Wejdź do środka zanim jakis sąsiad mnie zobaczy w takim stanie.
Weszli razem. Sara poszła do łazienki sie przebrać, a w tym czasie Sebastian zwiedzał pokuj. Kiedy weszła do pokoju właśnie otwierał okno na ościerz.
-Dzięki zapomniałam otworzyć, bo zanim doszłam zadzwoniłeś do drzwi.
Usmiech chłopaka wynagradzał wszystko. Usiadła prz toaletce i zaczeła się czestać.
-Ślicznie wyglądasz.-Powiedział Sebastian-Nawet rano zanim sie ubierzesz i rozczeszesz.-Uśmiechneła się na te słowa.-Naprawdę i nie smiej się.
Kiedy skończyła wstała i podeszła do niego pod okno i spojrzała przez nie. On leciutko dotkna jej twarzy, po czym zwrucił ją ku sobie. Spojrzał głeboko w oczy. Zbliżył się do niej i pocałował ją. W pewnej chwili Sara oderwała się i odeszła dwa kroki.
-Wybacz.
Powiedział i spuściła głowę. Spojrzała na niego i powiedziała podchodząc do biórka i zabierając plecak założyła go na ramię.
-Zamknij okno idziemy do szkoły za pietnaście minut dzwonek.
Sebasian zamkną posłusznie okno i powędrowała za nią.
-A gdzie twoja mama?
-Wyleciała na tydzień w srawie pracy.
Wyszli. Droga do szkoły mineła cicho. Dochodząc do budynku usłyszeli krzy Katy. Dobiegła do nich.
Lekcje minęły swobodnie, ale przed południem Sebastian miał już dosyć zerwała się był w sumie w szkole , ale nie na lekcji.Stał teraz przy oknie, kiedy zobaczył Timiego.
Tim przeszedł obok niego obojętnie, ale nie oparł się i uderzył barkiem Sebastiana. Ten spojrzał na niego.
-Hej! Uważaj!
Tim staną na przeciwko niego i uśmiechną się drwiąco.
-Bo co? Pobijesz mnie? Ty niby takie chuchro?
Sebastian sprowokowany popchną bez wysiłku Tima, a ten prawie by się przewrócił. Tim zacisną pięść i wymierzył w Sebastiana, chłopak pozwolił sie uderzyć. Jednak nie dał mu motywacji i chwycił go za koszulkę jedną ręką. Druga zaciśnięta w pięść wylądowała na twarzy chłopaka. Następnie przytrzymał jego koszulkę także drugą ręką i kolanem walną Timiego w brzuch. Puścił odpychając go do tyłu. Chłopak się zachwiał, ale nie tracił równowagi.
-Zostaw ją w spokoju Sebastian. Sara jest moja i nie zapominaj o tym.

2 komentarze:

  1. wow, co dalej będzie z Timem i Sebastianem? *_*
    Pisz szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  2. wow super:PP zapraszam na mojego, mam nadzieje że bedziesz obserwowac i dasz komenta tak jak ja:PP http://tajemnica-pana-pottera.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń