niedziela, 12 lutego 2012

Mamo... rozdział 4

Sara weszła do domu starająć się wejść jak najciszej. Zdjeła baleriny i już miała wejść na górę kiedy zatrzymał ją głos dochodzący z salonu.
Na kanapi siedziała mama z kubkiem gorącej herbaty.Wyglądała na nie zadowoloną czego dziweczyna się obawiała. Kobieta oglądała telewizję i nie zwracając uwagi na córkę powiedziała smętnym głosem.
-Tata dzwonił.
Oznajmiła i nic więcej nie powiedziała.
-Tak...-przerwała-a co chciał (znak zapytania nie mogęwstawić nie wiem czemu ale później wstawię.)
-Pragną się dowiedzieć czemu jego jedyna i ukochana córka nie raczyła nawet go powiadomić, że się nie zjawi u niego na obiedzie.-Powidziała głośnym tonem kobieta.Zapadła nie zręczna cisza. Sara patrzała na ziemię i czuła jak do oczu napływają jej łzy.-Powidziałaś mi, że sama do nigo zadzwonisz i mu to powiesz, ale nie zrobiłaś tego.
Marion żuciła córce nie zbyt przyjemne spojrzenie. Sara ciągle wbijała wzrok w podłogę i czuła jak po policzkach spływają jej zimne łzy.
-Idę do ...
-Nigdzie nie idziesz. Sara czy ty tego nie rozumiesz on się o cibie martwi.-Powiedzaiła milszym już głosem.-Twuj ojciec się przeprowadza i chciał...
-Mamo powiedz mi-przerwała jej dziewczyna. Jej głos brzmiał w pewnej złości, ale i w opanowaniu.-Czemu ciąle się przeprowadzacie, czemu nawet nie wiem kim do końca jestem.-Sara dała upust łzą i teraz spływały po jej policzkach jak kaskady wody.-Nie wiem nic o swoim pochodzeniu ani nie mam na stałe przez to przyjaciół. Mamo ja chcę wiedziać.
Kobieta stała jak wryta. Patrzała na córkę z nie pewnością już w jej oczach było widać jakiś taki błysk, że jej powie. Stchurzyła.
-Idź do pokoju.
Nakazała. Sara żuciła jej spojrzenie nienawiści, odwruciła się na pięcie i pobiegła do pokoju. Zakluczyła się i włączyła wieżę.
Pokój Sary zawsze wydawał sie jej inny niż pokoje innych nastolatków. Jej zawsze ile razy się przeprowadzali był oddany czterem żywiołom.
Woda zawsze obecna w postaci rybek pływających w akwarium. Ogień byw w światłach jej świec i w słońcu, które odbijało się od zawieszek na oknie. Pełno kwiatów świadczyło o ziemi. Za to powietrze zawsze było wpuszczane świeże do pokoju.
Dziewczyna upadła na łużko. Przyłożyła twarz do poduszki. Kiedy się trochę uspokoiła spojrzała w wufit. W jej uszach rozbrzmiewała piosenka:
Śpisz pięknie tak
Po kątach cisza gra
Szkoda słów...
Patrzyła i rozmyślała o tym co się stało między nią, a Sebastianem i co się stało z mamą, a o tacie nawet nie chciała wspomnieć. Miną spory czas, kiedy przy tym rozmyślaniu Sara usneła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz