wtorek, 21 lutego 2012

Twój prawdziwy dom czyli Wioska czterech żywiołów rozdział 9

Sara już teraz klęczała, Sebastian trzymał ją za ramiona z taką siłą, że dziewczynę zaczęło boleć. Patrzeli sobie prosto w oczy w których dziewczyna miał już gorzkie łzy. Katy patrzała tylko na nich bezradnie. W pewnej chwili Sara wyrwała się z uścisku i wstała.
-A..a...ale t..t...to przecież nie możliwe.
Sara zaczęła płakać. Sebastian wstał i chciał ją objąć ale, Sara się wyrwała. Spojrzała jeszcze na niego i tak jak stała w bosych nogach zaczęła biec. Nie w stronę domu ale w stronę lasu. Biegła a jej letnia sukienka zahaczała się o ostre gałęzie drzew rwąc ją. Nie czuła bólu wbijających się igieł do stup. Po prostu biegła nie wiedziała gdzie. Byle dalej od Sebastiana.
On za to pobiegła bez słowa za nią. Nie minęła chwila a on już ją dogonił. Złapał za biodra i przyciągną do siebie. Upadła lądując w jego ramionach. Przytulił ją do swojego ciała, rytm jego serca uspokajał ją. Płakała, skryła twarz w jego ramieniu.
-Będzie dobrze-powiedział kojąco- będzie dobrze uwierz mi proszę.
Sara nie reagowała na jego słowa choć wyraźnie czuł poprawę w biciu jej serca.
-J...ja..ja po prostu nie mogę w to uwierzyć jak...to przecież nie możliwe.
-Choć pokarzę ci coś.
Dziewczyna pokiwała twierdząco głową i roztrzęsiona wstała na chwiejące się nogi. Spojrzała na swoje stopy i się zastanawiała jak to możliwe, że nie czuję jakichkolwiek oznak bólu, a przecież biegła boso po wszystkich tych ostrych igłach. W następnej chwili spojrzała na swoją sukienkę. Była cała w dziurach i dziurkach.
Sebastian obiją ją w ramionach i pomógł wstać. Szli wydeptaną już dróżką. Po kilkudzieśęciu krokach dotarli do czegoś w rodzaju altanki.
-Wiesz czemu biegłaś w tą stronę a nie do domu?
Zapytał. Sara zaprzeczyła.
-Bo to właśnie w tyh stronach znajduję się twój prawdziwy dom.
Dziewczyna miała zdumione oczy. Teraz bały otwarte, jeszcze szklane od jej łez które przestały już  płynąć jakiś czas temu.
-To nazywamy przejściem.-Wskazał na altankę.-Dana istota wchodzi na środek i rozpyla nad sobą proszek. Dzięki, któremu miejsce altanki zamienia się w ścieżkę która zaprowadza nas do wioski.
-To niesamowite powiedziała.
-Chcesz księżniczko to mogę ci pokazać krainę.
Sara zamyśliła się. Strasznie dziwnie brzmiała ,,księżniczko''.
-Nie jeszcze nie teraz proszę. Nie wydaje mi się, że jestem na to gotowa i...-zatrzymała się na chwilę-proszę nie nazywaj mnie księżniczką.-Spojrzała na niego, a on mierzył ją zdziwionym wzrokiem.-Dla mnie.
-Ale ja tak nie mogę, muszę ...
-No to ja jako twoja księżniczka...-przerwała mu-rozkazuję, abyś przynajmniej teraz do odwołania nazywał mnie normalnie. Wszyscy słyszeli?!! N-O-R-M-A-L-N-I-E!
-Jak sobie życzysz Saro.
Spojrzeli na siebie i stłumili swój śmiech.
-Sebastian jak to możliwe,że nogi mnie nie bolą przecież wbijały się w nie igły?
Zapytała patrząc na swoje nogi, kiedy zaczęli wracać do domu.
-Sara masz niezwykłe moce i wszystkie rośliny w tym igły, nawet nie próbują ciebie ranić. Jesteś za potężna i wolą być na twoje usługi niż skazane na twój gniew.
Sara spojrzała na niego. Ruszyli razem drogą powrotną. Kiedy doszli do miejsca w którym Sebastian ją dogonił Sara przypomniała sobie o Katy.
-Katy!
Krzyknęła i pobiegła w stronę przyjaciółki.
Dziewczyna leżała spokojnie na trawie i czekała na nich.

1 komentarz: