Sara jechała z mamą szeroką drogą. Za oknem widziała przejrzyste niebo i niekiedy ogrody mieszkańców dzielnicy. Zawsze kochała przyrodę miała wrażenie, że jest dla niej jak siostra. Jednak miała nogi jak z waty a jej myśli kłębiły się wokół tego chłopaka. Nie wiedziała nawet ja ma na imię. Jednak jego oczy... Zdawało jej się że już kiedyś go widziała ale za nic nie mogła sobie przypomnieć. Nagle klakson samochodu wyrwał ją z rozmyślania.
-Mamo ! Co ty wyprawiasz?
-Zagapiłam się- powiedziała z dziwnie nie szczerym uśmiechem. -Nie zauważyłam zielonego.
Sara zniżyła się w fotelu samochodu. Miała nadzieję, że nikt jej nie zauważył.
-Skarbie...- zaczęła mama- dzwonił twój ojciec i... pytał czy przyjedziesz do niego dzisiaj.
-Nie wiem-mama spojrzała na Sarę zdziwiona jak nigdy. Wiedziała, że córka nie podziela ich zdania o rozwodzie za to wiedziała, że lubi jeździć do swojego ojca.-Nie patrz tak na mnie proszę- odparła z śmiechem po czym przybrała poważną minę.-Nie wiem czy będę miała czas... i ... ochotę-dopowiedział po chwili wahania.
Mama zatrzymała auto za zakrętem tak jak prosiła ją córka w czasie kiedy wchodziły do samochodu. Wiedziała, że Sara woli aby nie uważano jej za dziewczynkę rodziców, którzy ją podwożą do szkoły za każdym razem.
-Powodzenia.
Powiedziała mama kiedy dziewczyna zamykała drzwi auta.
-Dzięki.
Uśmiech Sary nie był przekonywujący dziewczyna tak naprawdę była tak zdenerwowana że ledwo co mogła coś powiedzieć. Mama odjechała, kiedy jej samochód znikną z pola jej widzenia wyprostowała się i podniosła głowę. ,,Nie mogę się bać ... przecież głowa do góry plecy wyprostowane. Okej naprzód''. Pomyślała z przerażeniem.Przez drogę chwile myślała że da radę jednak. Doszła do szkoły, stanęła przed drzwiami do budynku i znowu ogarną ją strach. Raz kozie śmierć. Weszła. Kiedy weszła ogarną ją tłum ludzi i panujący tam gwar.
Po chwili wahania zaczepiła ją drobna osoba. Dziewczyna była wysoka i miała długie czarne włosy. Szczupła sylwetka dodawała jej wdzięku kiedy poruszała się w kremowej sukience z czarną koronką. Sukienka sięgała jej ledwo za kolano, a czarny pasek obwiązany dookoła jej tali sprawiał, że dziewczyna była jeszcze szczuplejsza niż się to jej wydawało.
-Przepraszam. Jestem tu nowa i nie jestem pewna w którą stronę powinnam iść na apel rozpoczynający nowy rok. Powiesz mi gdzie on się odbywa?
Sarę zamurowało dziewczyna miała śliczny dziewczęcy głosik.
-Przykro mi też jestem tu nowa i nie mam pojęcia do kąt iść.
Uśmiechnęła się niepewnie. Czarno włosa dziewczyna odwzajemniła jej uśmiech trochę pewniej.
-Jestem Katy.
-Sara. To co razem poszukamy gdzie to się odbywa?
-Jasne
Uśmiechnęły się do siebie. Nie musiały długo szukać, gdyż zapytały pierwszą lepszą dorosłą kobietę ona pokazała gdzie jest dana sala.
Stanęły koło grupki osób, która prawdopodobnie była ich klasą były zadowolone, że są w niej razem. Nagle przed Sarą przebiegł jakiś cień. Kiedy się zatrzymał Sara od razu rozpoznała chłopaka z boiska.
Schowała twarz w dłoniach. Katy nie ukrywała, że tego nie zauważył.
-Kto to?
-Więc...-nie była pewna-nie znam go.
-Wydaje mi się, że go znasz.
-Poznałam wczoraj na boisku, ale nawet nie wiem jak ma na imię.
-Grubsza sprawa co?-zamilkła na chwile patrząc na Sarę-może po tym wszystkim pójdziemy na lody? Opowiesz mi co nie co?
Sara zastanawiała się przez dłuższą chwilę.
-No dobra.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Sara siedziała w klasie ciesząc się, że siedzi koło niej Katy. Okazało się, iż chłopak z boiska ma na imię Sebastian, a co gorsza chodził z nią do jednej klasy.
- Sara Stiu.
Sara ani drgnęła. Patrzała na chłopaka z takim pragnieniem, że nawet nie słyszała kiedy została wywołana.
-Sara Stiu?
Padło jeszcze raz pytanie. Katy walnęła ją leciutko w bok. Sara podniosła gwałtownie głowę.
-Jestem.
Zawstydzona popatrzała za okno. Zawsze wolała te ławki pod oknem miała przy tym miejscu stały dostęp do świeżego powietrza i ciepłych promieni słonecznych. Zamyśliła się. Myślała o tym czy pojechać do swojego ojca czy też nie. Nie wiedziała, nie wiedziała czy ma ochotę do niego pojechać. Ostatnio jak do niej dzwonił mówił coś o nowej kobiecie. To ją przyprawiało o mdłości. W tym czasie kiedy nauczycielka coś mówiła ona wcale nie słuchała tylko wyglądała przez okno mając nadzieję, że za chwilę zobaczy jej dawną szczęśliwą rodzinę razem ona i rodzice.
Wyrwało ją z zamyślenia nagły szum w klasie kiedy się zorientowała wszyscy wyszli została tylko ona i Katy czekająca na nią.
-Sorry już idę zadzwonię do mamy i pójdziemy na te lody. Poznamy się trochę bliżej.
I obdarzyła koleżankę najszerszym uśmiechem na jaki ją było stać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz